Zdecydowana większość Polaków uważa, że jakość produktów powinna być taka sama w każdym kraju Unii. Nie chcemy jedzenia gorszej jakości - Bankier.pl Domowe finanse Nie chcemy jedzenia
Sklep z warzywami i owocami/Obrazek ilustracyjny. / foto: PxHere REKLAMA Komisja Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Unii Europejskiej przygotowała raport dotyczący różnic produktów na europejskich rynkach. Teraz już wiadomo, które popularne produkty są sprzedawane w Polsce w gorszych wersjach. Lista „gorszych” wersji dla Polaków jest dość spora i zadziwiająca. Wśród różnic między produktami jakie trafiają do Polski i na inne rynki EU są napoje. Np. napój herbaciany o smaku brzoskwiniowym w Polsce ma 0,1 proc. soku brzoskwiniowego z koncentratu, w Niemczech 3 proc., a w Danii 5 proc. REKLAMA Serek twarogowy w Niemczech jest w 100 proc. naturalny. W Polsce dodaje się do niego kwasek cytrynowy, mleko w proszku i „naturalne aromaty”. W produktach na rynek polski często jest więcej składników, z reguły tańszych, tzw. „wypełniaczy” zapewniających firmom dodatkowe oszczędności. Jednak opakowania prawnie niczym się nie różnią, co wprowadza klientów w błąd. Kolejnymi produktami, w których dochodzi do manipulacji są czekolady z orzechami. Komisja zauważyła że czekolada w Austrii miała na cm2 więcej orzechów niż np. w Bułgarii. Olbrzymie różnice jakościowe są w chipsach. Na rynku europejskim są ich aż cztery kategorie. Np. w Hiszpanii używany jest olej kukurydziany (najlepszy), w Danii, Francji i w Holandii słonecznikowy i rzepakowy (dobry). Natomiast w Polsce, na Litwie, Słowacji, Węgrzech i w Czechach używany jest najgorszy – palmowy. Nawet w napojach gazowanych pojawiły się różnice. W Chorwacji Coca-Cola ma więcej cukru niż ta w Polsce. Za to w Polsce Fanta jest bardziej energetyczna, niż ta we Francji i ma więcej węglowodanów i cukrów. Różnice stwierdzone też w paście pomidorowej. Produkt w wersji dla Polaków ma w składzie kwas spożywczy, czyli kwas cytrynowy, którego nie ma w produkcie niemieckim, czy francuskim. Zawiera też więcej cukru, jest bardziej kaloryczny. Ostatnim przykładem były paluszki rybne. W Polsce mają one znacznie więcej panierki, co producenci próbują tłumaczyć twierdzeniem, że Polacy takie lubią. Źródło: NaTemat REKLAMANajwyższą moc modułów fotowoltaicznych, ich jakość, żywotność i sprawność gwarantują ogniwa fotowoltaiczne klasy A. Najtańsze, ale również najmniej wydajne są moduły zbudowane z ogniw fotowoltaicznych klasy C. Wysokiej jakości instalacja solarna powinna dobrze funkcjonować przez około 20-25 lat. Decydując na tanie ogniwa Martyna Kowalska / 28 kwietnia 2019 Zmiana wprowadzona przez Parlament Europejski jest bardzo ważna. Zakazane ma być np. sprzedawanie w krajach Unii produktów pod tą samą marką jednak różniących się składem. Po tym, jak została przegłosowana nowelizacja prawa, takie praktyki nie będą dozwolone. Co na to polscy politycy? Premier Morawiecki zwrócił kilka dni temu uwagę, że "mamy do czynienia z nierównanym traktowaniem państw członkowskich”. Jak mówił, polskie produkty, np. jabłka czy truskawki "muszą mieć takie same szanse trafiania na europejskie stoły, europejskie półki, jak jabłka innych krajów zachodniej Europy, jak truskawki hiszpańskie czy włoskie". Produkty gorszej jakości w Polsce? O co chodzi dokładnie? Pisaliśmy już o tym w prawiekonsumenckim. Unia Europejska od 2017 roku finansuje program, w ramach którego inspekcje handlowe w krajach UE porównują tysiące par produktów. Z analiz wynika, że co najmniej kilkanaście procent wyrobów noszących identyczne nazwy i tak samo opakowanych, różni się składem i właściwościami. Sprawdź także: Dlaczego ceny owoców i warzyw są takie wysokie? Kto na tym zarabia najwięcej? Takich podwyżek nikt się nie spodziewał. Inflacja szaleje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pod koniec 2017 roku po raz pierwszy porównał jakość produktów spożywczych w Polsce i w Niemczech. Zakupiono 37 par artykułów żywnościowych w polskich i niemieckich sklepach. W czterech przypadkach stwierdzono dużą różnicę w jakości: Chipsy paprykowe Crunchips – mimo identycznego opakowania, w polskich sklepach jest o 25 g mniej chipsów. Polskie — smażone na oleju palmowym zawierały glutaminian monosodowy, miały wyższą zawartość tłuszczu. Niemieckie – na oleju słonecznikowym, były bez wzmacniacza smaku. Producent dodał do nich proszek pomidorowy i serowy – czego zabrakło w polskich. Serek Almette z ziołami – na obu opakowaniach była informacja: „100% naturalne składniki”. Niemiecki serek wyprodukowany był z twarogu, ziół, cebuli, czosnku i soli. Polski – zawierał twaróg, odtłuszczone mleko w proszku, cebulę, sól, czosnek, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, zioła (0,1 proc.), naturalne aromaty. Regulator kwasowości, jako substancja dodatkowa, przeczył napisowi na opakowaniu, że serek Almette zawiera „100% naturalne składniki”. Czekolada Milka z orzechami – w polskich sklepach miała mniej orzechów niż na rynku niemieckim. Lipton Ice Tea Peach – w produkowanej na rynek polski było mniej ekstraktu z herbaty. Ponadto zawierała cukier, fruktozę i słodzik. Na rynku niemieckim – producent dodał tylko cukier. Po raz drugi porównania żywności dokonano w II kwartale 2018 roku. UOKiK porównał jakość tych samych produktów oferowanych konsumentom w Polsce i Europie Zachodniej i okazało się, że w niektórych przypadkach stwierdzono różnice, np. chipsy niemieckie smażono na oleju słonecznikowym, a polskie — na palmowym. Sprawdzono 101 par produktów. Istotne różnice, jak podał UOKiK, dotyczyły 12. "Zauważyliśmy, że np. żelki Haribo produkowane na polski rynek mają więcej smaków jabłkowych i cytrynowych, a na niemiecki – truskawkowych i ananasowych, kawa Nescafe Classic jest mocniejsza u naszych zachodnich sąsiadów" — wyjaśniono. UOKiK zaznaczył, że próba jest zbyt mała, żeby odnosić je do całego rynku. Koniec "niemieckich" proszków Przepisy są ważne o tyle, że dotyczą nie tylko polskich konsumentów, ale i tych z innych krajów naszego regionu. Kontrowersje budzi fakt, że produkty określonych firm sprzedaje się pod tą samą nazwą w różnych krajach, ale mają one inny skład Sami producenci przekonują, że takie postępowanie to efekt specyfiki konkretnych rynków. W rzeczywistości jest to jednak próba skierowania do naszego kraju produktów znacznie gorszej jakości. Co nowe przepisy zmienią? Przede wszystkim nakładają obowiązek ujednolicenia składu produktów. Nie znaczy to jednak, że globalne koncerny odpuszczą tak łatwo. Wystarczy bowiem, że zmienią nazwę konkretnego produktu i już będą mogły zachować w nim obecny skład. Unijne przepisy zakładają, że producenci będą mogli dodawać do produktów np. lokalne owoce i warzywa. Wtedy jednak będzie trzeba umieścić o tym informację na opakowaniu. Jak przełoży się to na konsumentów? Naszym zdaniem na polskim rynku pojawi się wiele „odpowiedników” markowych produktów. Producenci bowiem nie tak łatwo zrezygnują z dotychczasowych procedur. Nowe przepisy popiera większość Polaków. Aż 59 proc. Polaków oceniło w sondażu Instytutu Pollster dla "Super Expressu" gorzej jakość produktów oferowanych w Polsce od tych, które są sprzedawane w sklepach na Zachodzie, a 51 proc. ankietowanych, którzy wskazali na problem istnienia podwójnej jakości, czuje się dyskryminowanymi w Europie. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami prawnymi, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych - poniżej masz szybkie linki do udostępnień. Czy ten artykuł był przydatny?
Zleciłem Głównemu Inspektoratowi Weterynarii mocne kontrole zboża, które jest w Polsce, aby było pewne, że mamy zboże dobrej jakości – powiedział we wtorek podczas briefingu minister
Polacy nie mają wyrobionych poglądów o podwójnej jakości żywności. 71 proc. osób badanych przez Kantar Public na zlecenie UOKiK przyznało, że nie kupiło produktu tej samej marki w Polsce i za granicą. 86 proc. nie słyszało o pojęciu „podwójna jakość żywności” lub nie wie co on oznacza. Jedynie 3 proc. konsumentów wie, co się pod nim kryje. Mimo to co trzeci wierzy, że istnieją różnice w jakości. Polacy wiedzę czerpią przede wszystkim ze swojego doświadczenia, opinii innych, przekazów w mediach. Większość jest przekonana, że jeżeli produkty wyglądają tak samo, to muszą mieć identyczny skład. Największe przekonanie o tym, że towary sprzedawane w Polsce mają inną jakość od tych na zachodzie Europy mają osoby, które mieszkały dłużej za granicą. – Nie powinno być różnic w traktowaniu konsumentów w Unii Europejskiej. Producenci nie mogą lekceważyć oczekiwań konsumentów i każdą różnicę tłumaczyć odpowiedzią na inne gusta klientów. Prawie połowa ankietowanych przez nas Polaków twierdzi, że mogą zapłacić więcej za produkt lepszej jakości. Takie przekonanie rośnie wraz z zarobkami tych osób. Oznacza to dużą zmianę w postawach, bo jeszcze kilka lat temu kierowali się głównie ceną – mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Podwójne testy UOKiK testował żywność na dwa sposoby. Pierwsze testy porównawcze przeprowadzono pod koniec 2017 r. na produktach z Niemiec i Polski, drugie w II kwartale 2018 r. - na produktach kupionych w Polsce, ale z etykietami w różnych językach (co świadczy o tym, że miała trafić na rynki innych krajów Europy Zachodniej). Łącznie UOKiK sprawdził 101 par produktów, istotne różnice dotyczyły 12. „Zauważyliśmy, że np. żelki Haribo produkowane na polski rynek mają więcej smaków jabłkowych i cytrynowych, a na niemiecki – truskawkowych i ananasowych, kawa Nescafe Classic jest mocniejsza u naszych zachodnich sąsiadów”, czytamy w analizie. Próba jest jednak zbyt mała, żeby odnosić je do całego rynku, zwraca uwagę urząd. Przetestowane produkty Pod koniec 2017 r. przeanalizowana jakość 37 par artykułów żywnościowych w polskich i niemieckich sklepach: Aldi, Kauflandzie, Lidlu, Makro, Netto i Rossmannie. Były to: serek, chipsy, napoje, soki, jogurty, herbata, kawa, pizza mrożona, ketchup, czekolady, ciastka, żelki, kakaowy krem do smarowania pieczywa, ryby mrożone, wędliny i kiełbasa. W 4 stwierdzono dużą różnicę w jakości. - Chipsy paprykowe Crunchips – mimo że opakowanie było identyczne, to w polskich sklepach jest o 25 g mniej chipsów. Polskie – smażone na oleju palmowym, zawierały glutaminian monosodowy, miały wyższą zawartość tłuszczu. Niemieckie – na słonecznikowym, bez wzmacniacza smaku. Producent dodał do nich proszek pomidorowy i serowy – czego zabrakło w polskich. Podwójna jakość żywności - Chipsy o smaku papryki Fot.: UOKiK - Serek Almette z ziołami – na obu opakowaniach była informacja: „100% naturalne składniki”. Niemiecki serek wyprodukowany był z twarogu, ziół, cebuli, czosnku i soli. Polski – zawierał twaróg, odtłuszczone mleko w proszku, cebulę, sól, czosnek, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, zioła (0,1 proc.), naturalne aromaty. Regulator kwasowości, jako substancja dodatkowa, przeczył napisowi na opakowaniu, że serek Almette zawiera „100% naturalne składniki”. Podwójna jakość żywności Fot.: UOKiK - Czekolada Milka z orzechami – w polskich sklepach miała mniej orzechów niż na rynku niemieckim. Według etykiety w obu produktach powinno być 17 proc. orzechów, w polskim stwierdzono 15,7 proc., w niemieckim stwierdzono 17,8 proc. Podwójna jakość żywności - Czekolada Milka Fot.: UOKiK - Lipton Ice Tea Peach – w produkowanej na rynek polski było mniej ekstraktu z herbaty. Ponadto zawierała cukier, fruktozę i słodzik. Na rynku niemieckim – producent dodał tylko cukier. Na niemieckiej etykiecie znajduje się informacja, że napój jest o smaku brzoskwiniowym, polski konsument takiej informacji nie ma, więc może oczekiwać dodatku soku brzoskwiniowego, a nie aromatu. Podwójna jakość żywności - Herbata brzoskwiniowa Fot.: UOKiK Tylko dwa przypadki lepszych produktów na rynku polskim Druga seria testów została przeprowadzona w II kwartale 2018 r. Przeanalizowano pary produktów kupione głównie w polskich sklepach, 10 w Niemczech. Wszystkie miały etykietę w języku polskim i obcej wersji językowej. W sumie porównano 64 pary artykułów spożywczych, duża różnica wystąpiła w 8. W 2 przypadkach – produkty na polski rynek były lepsze. - Czekolada Milka Oreo – produkowana dla polskiego konsumenta miała lepszą jakość i była smaczniejsza, co wynikało z niewielkich różnic w badaniach laboratoryjnych. Zawierała mniej zamiennika tłuszczu kakaowego. Podwójna jakość żywności - Czekolada Oreo Fot.: UOKiK - Napój Capri Sun Orange zawierał więcej soku pomarańczowego (20 proc.) niż jego zachodnioeuropejski odpowiednik (7 proc.). Podwójna jakość żywności - sok pomarańczowy Capri - Sun Fot.: UOKiK - Napój FuzeTea - w Polsce – mniejsza zawartość soku brzoskwiniowego i wyraźnie inny smak. Produkt polski ma też zdecydowanie mniej czytelne oznakowanie, miejscami prawie nieczytelne. - Ciastka Leibniz Minis Choco – w Polsce było nieco większe opakowanie, ale zawierało o 25 g mniej produktu. Na polskim opakowaniu napisano „Oryginalna NIEMIECKA receptura”, która może konsumentowi sugerować, że jest to taki sam produkt jak na rynku niemieckim, także pod względem masy netto, napisano w analizie. - Chrupki Monster Munch Original – producent dodał do chrupek glutaminian monosodowy (wzmacniacz smaku), dlatego miały intensywny serowy smak. Ponadto opakowanie w Polsce zawierało o 25 g mniej produktu. - Chrupki Curly Peanut Classic – w takim samym opakowaniu w Polsce było o 30 g mniej chrupek. - Knorr Fix Spaghetti Bolognese – więcej tłuszczu i cukrów w produkcie sprzedawanym w Polsce, a w zachodnioeuropejskim mniej soli. Różnice w smaku i zapachu – w produkcji na polski rynek dominował smak papryki, na zachodnioeuropejski – czosnku. Do tego cebula, papryka i czosnek w produkcie na rynek zachodni pochodzi z upraw zrównoważonych, w produkcie polskim nie - Serek Philadelphia z ziołami - Serek na nasz rynek był produkowany z mleka, śmietany i białek mlecznych, a na zachodnioeuropejski – z twarogu. Polskie opakowanie miało 125 g, a zachodnioeuropejskie – 175 g. Deklaracja w oznakowaniu produktu PL „ORIGINAL Philadelphia” sugeruje konsumentowi, że produkt jest identyczny z odpowiednikiem zachodnim. Sezon na grzyby trwa. Spraw sobie niezawodną suszarkę.Maksymiliana do negocjacji 1 350 000 zł. - Oferta cenowa marek własnych w przebadanych sieciach jest dość mocno wyrównana. Różnica w sumie koszyka składającego się aż z ośmiu produktów pomiędzy Biedronką i Lidlem wynosi niewiele ponad 1 zł. Są jednak takie artykuły, które najtaniej można kupić w Biedronce, oraz takie „Super Express”: – Parlament Europejski przyjął rezolucję, dzięki której podobno nie będzie już można wysyłać do krajów naszego regionu produktów gorszej jakości. Polacy i kilka innych nacji byli niestety traktowani przez wiele koncernów jako obywatele drugiej kategorii. Maciej Ptaszyński: – Na pewno jest to krok w dobrym kierunku. Jednak najbardziej przykre w tej sprawie jest to, że w ogóle takie kroki trzeba było podjąć! To, że ktoś wpadł na pomysł, by tego typu praktyki robić! Europa Środkowa i Wschodnia, kraje należące do Unii Europejskiej, mają takie same prawa jak inne kraje członkowskie. I fakt, że komuś przyszło do głowy, by wprowadzać tu podwójne standardy, jest porażający, nieakceptowalny i smutny. - I po rezolucji ma to szansę się zmienić? - To, co zrobił europarlament należy ocenić wysoko. Dobre, choć zarazem szokujące jest to, że ktoś wreszcie musiał przyjąć legislacyjne rozwiązania, które uświadomią wielkim koncernom, że pewnych praktyk nie należy się dopuszczać. Odkąd rozpoczęła się transformacja w 1989 roku, marki zachodnie postrzegane były jako te, które oferują najwyższą jakość... - To, wraz z siłą tych koncernów, dawało im nokautująca przewagę na rynku… - I tym bardziej smutne, że właśnie właściciele takich marek w Polsce się tego dopuszczali. Decyzja Parlamentu Europejskiego przypomina także, że należąc do UE korzystamy także z tego, że jej instytucje troszczą się o obywateli Polski dostarczając realne rozwiązania problemów. – Dobrze, ale konkretnie – na czym polegał proceder, o którym pan mówi? Koncerny żywnościowe do hipermarketów wysyłały na przykład produkty z mniejszą zawartością cukru w cukrze? Były niespełniane normy ekologiczne? – Problem dotyczył głównie produktów spożywczych. Ich jakości. Agendy rządowe zajmujące się szczegółowym monitorowaniem jakości produktów podawały przykłady takich różnic. My, jako Polska Izba Handlowa mieliśmy świadomość, że problem z przysyłaniem do krajów Europy Środkowej „gorszych” produktów był faktem. – Z których krajów pochodziły te produkty gorszej jakości? – Jako Polska Izba Handlowa nie zajmowaliśmy się tymi szczegółami. Zajmowaliśmy się konkretnym stanem prawnym, który taki proceder umożliwiał. Zwracaliśmy uwagę i zabiegaliśmy o konkretne rozwiązania legislacyjne, które doprowadziłyby do zakończenia takich praktyk. – Wspomniał pan, że ta skandaliczna praktyka dotyczyła głównie produktów spożywczych. Głównie, czyli do Polski przysyłano także gorszej jakości np. sprzęt elektroniczny, czy chemię gospodarczą? – Najwięcej mówiło się o żywności, ale w powszechnej świadomości istnieje pogląd, że również chemia gospodarcza na Zachodzie może się różnić od tej, sprzedawanej w Polsce. Proszę zwrócić uwagę, że w wielu miejscach w Polsce działają takie punkty sprzedaży, a nawet stacjonarne sklepy, które to podkreślają… - „Chemia z Niemiec”. - Z tego, czy innego kraju. Wyraźnie to jednak podkreślają! Więc to w domyśle sugerowało, że te produkty mogą się różnić od tych dostępnych w polskich sklepach. – Czy w jakikolwiek sposób, a jeśli tak, to jaki, producenci tłumaczyli to nierówne traktowanie krajów z Europy Środkowej? – Spotkałem się z takimi tłumaczeniami. Mówiono, że różnej jakości produkty trafiają na różne rynki z uwagi na to, że są „różnice w preferencjach konsumentów”. Nie przeczę, że takie różnice są – na przykład w różnych krajach za słodycze uważa się coś innego. Każda nacja ma swoje upodobania kulinarne. Ale jeżeli robimy coś o marce globalnej, sama myśl, że produkty trafiające na nasz rynek miałyby się czymś różnić, jest nie do zaakceptowania i nie do przyjęcia. Rozmawiał Przemysław Harczuk
W Polsce kontrolę sprawują Główna Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych oraz Państwowa Inspekcja Sanitarna. Warto śledzić informacje publikowane przez te instytucje, gdyż na swoich stronach internetowych informują o wykrytych w czasie kontroli nieprawidłowościach. 3.
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadził badania, które mają potwierdzić, lub zaprzeczyć jakość sprowadzanych do Polski towarów. Nie chodzi tylko o produkty żywnościowe, ale także te przemysłowe, jak np. proszki do prania. Na sto produktów, aż dwanaście miało inny skład, niż ten oryginalny. To bardzo dużo. Rzecznik konsumentów w Szczecinie, Longina Kaczmarek mówi, że polscy konsumenci nie są traktowani tak, jak powinni pomimo tego, że przecież kupują te same produkty co na zachodzie, ale – niestety – o innym, nieprawidłowym składzie. Z tego też powodu, kupujący czują się jak obywatele drugiej kategorii pomimo tego, że przecież wszyscy żyjemy w jednej Europie. Nikt nie chce być oszukiwany, dlatego trzeba przeprowadzać badania i o tym mówił Wojciech Sawicki z Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwie ZUT-u. W momencie zainteresowania się mediów tym tematem, koncerny nagle zaczęły poprawiać jakość i skład sprzedawanych przez siebie produktów. Choć wcześnie swoje zachowanie tłumaczyły tym, że mieszkańcy Europy wschodniej są mniej zasobni finansowo i mają przez to mniejsze wymagania. Jednak człowiek jest jeden. Czy bogaty, czy biedny, chce jeść zdrowo, aby być zdrowym. Zdjęcie: