Każdy kolor w tym systemie ma swój własny kod, składający się z liter i cyfr łacińskich, co pozwala korzystać z niego osobom ze wszystkich krajów. Jeśli do określenia kolorów używasz Pantone, nie ma więc znaczenia, gdzie zamawiasz druk, w Polsce czy w Ameryce, możesz być spokojny o efekt końcowy. Dla każdego koloru Pantone
Chociaż prawdą jest, że jego wizja ma coś wspólnego z jego „agresywnością”, jeśli chodzi o pokazywanie im peleryny, nie jest tak jasne, że wynika to z czerwonego koloru tego Napisane i zweryfikowane przez prawnika Francisco Maria Garcia 27 grudnia 2018 aktualizacja: 27 grudnia 2018 rW walkach byków, znanych również jako walki byków, tradycyjnie używa się czerwonej peleryny, aby odwrócić uwagę byka. Jak wszyscy wiemy, ten element przyciąga zwierzę, co jest częścią typu impreza jest coraz mniej popularna na całym świecie, ponieważ wiąże się z dużą debatą na temat festiwalu walk byków. Jednak ta praktyka pozostawiła nam kilka pytań dotyczących byków i ich wizji. Czy to prawda, że byki nienawidzą koloru czerwonego??A jeśli to nieprawda, to, Dlaczego czerwona peleryna jest używana w walkach byków? Następnie postaramy się wyjaśnić wszystkie te wątpliwości, aby poszerzyć Twoją wiedzę na temat uważa się, że kolor czerwony wpływa na byki??Obecnie, Wciąż panuje przekonanie, że kolor czerwony może rozwścieczyć byki. Dlatego zanim odpowiemy, czy naprawdę nienawidzą koloru czerwonego, spróbujmy dowiedzieć się, skąd pochodzi ten popularny mit, tak rozpoznawalny w Hiszpanii i na walk byków obserwujemy, że torreador z wielką wprawą porusza sztywną czerwoną pelerynę, znany jako capote. Celem tej akcji jest zmuszenie byka do pościgu za peleryną: staraj się ją wielokrotnie staranować, podczas gdy torreador robi tej sekwencji byk wydaje się coraz bardziej wściekły z powodu swoich sfrustrowanych prób staranowania czerwonej peleryny. Dodatkowo prowadzi to wyraźnie do fizycznego i psychicznego wyczerpania zwierzęcia, co ułatwia wykonywanie podań. Popularnie powstało przekonanie, że byk próbuje staranować pelerynę dzięki jej czerwonemu kolorowi. Oznacza to, że powodem wściekłości zwierzęcia podczas walk byków byłaby jego nietolerancja na ten to prawda, że byki nie lubią koloru czerwonego??Pomimo tego, co głosi popularny mit, prawda jest taka, że byki nie nienawidzą koloru czerwonego. W rzeczywistości kolor ten nie wywołuje żadnych konkretnych emocji ani nie wpływa bezpośrednio na ich dla którego byki wydają się tak uparte w pogoni za peleryną, nie jest jej kolor, ale ruch, który wykonuje torreador. Mocno potrząsając peleryną, torreadorowi udaje się przykuć uwagę byka, co sprawia, że skupiasz się na celu, jakim jest dążenie do genówZmienione zachowanie byków podczas uroczystości walk byków również nie jest związane z kolorem czerwonym. Przede wszystkim musimy wziąć pod uwagę wpływ dziedziczenia genetycznego na osobowość przeznaczone do walk byków są zwykle pozyskiwane z krzyżówek selektywnych, w którym do prokreacji wybierane są najbardziej 'odważne ' lub 'agresywne ' byki są jeszcze bardziej agresywne lub nadpobudliwe podczas walk byków przebywanie w nadmiernie hałaśliwym otoczeniu, w otoczeniu wielu ludzi i dziwnych bodźców. Dlaczego ruch peleryny przyciąga byki?? Wiemy już, że kolor czerwony nie irytuje byków. Ale musimy zrozumieć dlaczego ruch peleryny jest w stanie przyciągnąć uwagę byka, i zmusić go do zaciekle prześladowania tym celu musimy to podkreślić byki mają duże trudności z postrzeganiem powolnych lub płynnych ruchów. Z tego powodu torreador bardzo energicznie i mocno potrząsa peleryną, aby przyciągnąć uwagę już, pozorna wściekła reakcja, jaką obserwujemy w związku z tymi ruchami, wynika głównie z instynktu przetrwania. Zwierzęta, nie tylko byki, mają tendencję do przyswajania gwałtownych i nagłych bodźców z możliwymi zagrożeniami, takimi jak na dostrzeżenie silnego i nagłego ruchu byk natychmiast reaguje, czując, że jego przeżycie jest zagrożone. Później frustracja związana z brakiem możliwości dotarcia do przylądka może również skutkować ich wyścig bykówWalczący byk rozwija się przez wiele lat. Jest to rasa wyselekcjonowana i wyhodowana specjalnie na pokazy walk te wywodzą się z autochtonicznych ras, które istniały na Półwyspie Iberyjskim. Byki, które zaliczane są do tzw. „pnia iberyjskiego”, są już od wieków częścią pokazów, w taki czy inny sposób. Panasonic spadł na kineskop. Niestety:( tak jak w temacie; Telewizor spadł, kineskop przeżył, ale po włączeniu cyferka kanału zamiast koloru niebieskiego ma blady fiolet, który wynika z przebarwienia w tym miejscu; po drugiej stronie jest przez cały ekran pas żółtego a następnie znów fioletowego przebarwienia; Czy da się to jeszcze Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaki wpływ mają na nas kolory. A mają ogromny! Czasem nas przyciągają i intrygują, innym razem zaś odpychają. Wpływają na nasze samopoczucie i zachowanie, a także na podejmowanie decyzji. Niektóre kolory mogą podnieść ciśnienie krwi, przyspieszyć metabolizm, a nawet powodować zmęczenie, kiedy za długo na nie patrzymy. Barwa to także potężne narzędzie w komunikacji i może być użyte do manipulacji. Zamknij oczy i wyobraź sobie złote pole pszenicy w sierpniowy dzień. Wiatr delikatnie kołysze kłosy, które co chwilę uginają się i podnoszą. A teraz przypomnij sobie listopadowy mglisty poranek. Niebo jest szarobure, za oknem słychać deszcz uderzający o parapet. Jakie emocje towarzyszą tym dwóm wyobrażeniom? Są takie same? Chyba raczej nie. Kolor od zawsze miał dla mnie ogromne znaczenie, zwłaszcza kiedy chodziło kolor ścian. W moich mieszkaniach były różne kolory – w dzieciństwie miałam niebieski pokój, który uspokajał i wyciszał, ale niestety wpływał na mnie za bardzo melancholijnie; żółty kolor ścian pozytywnie pobudzał i dodawał energii i radości, a czerwony salon w wynajmowanym mieszkaniu męczył i drażnił. Dzisiaj najlepiej czuję się pośród białych ścian z kolorowymi dekoracjami, chociaż nie ukrywam, że ostatnio mam ochotę na eksperymenty. Kolory mają również ogromny wpływ na nasze wybory podczas zakupów. Dany produkt musiał mi się podobać, a jego barwa miała ogromne znaczenie (jak nie najważniejsze). Bywało tak, że żadne racjonalne wyjaśnienie nie było mnie w stanie przekonać do zmiany zdania. Dobrze wiedzą o tym projektanci oraz marketingowcy i z sukcesem wykorzystują magię barw. Dawniej kolory bardzo często niosły za sobą ukryty komunikat. W średniowieczu zakochani przekazywali sobie wiadomości ukryte w kolorach kwiatów, ponieważ wyrażanie uczuć w tym czasie nie było powszechnie pochwalane. Ten sposób został wykorzystany nawet w wojsku do kodowania ważnych komunikatów. Więcej o znaczeniu kwiatów przeczytasz w tym wpisie: Co mówią kwiaty? Znaczenie kolorów kwiatów. Każda kultura ma swoje znaczenie kolorów, a każde z nich można interpretować na wiele sposobów. Podobnie jest z naszym osobistym odczuciem – niektóre kolory mogą mieć na nas większy wpływ, niż będą miały na inne osoby. Czasem bywa tak, że dana barwa mocno na nas oddziałuje, ponieważ jest w nas zakorzeniona, a czasem nawet jest związana z pewnym wydarzeniem z przeszłości. Wiele nisz i działalności od dawna ma przypisaną kolorystykę. Na przykład niebieski wykorzystywany jest chętnie w polityce, branży finansowej i opiece zdrowotnej, zielony w spożywczej i związanej z ekologią, żółty w turystyce, a czerwony podczas wyprzedaży i obniżek cen w sklepach. Czerwony – to kolor, który ma wiele różnych znaczeń. Kiedyś kojarzył się ze złością i agresją – nic w tym dziwnego, ponieważ nasz organizm błyskawicznie i najsilniej na niego reaguje. W dużej dawce kolor ten przyspiesza bicie serca, a także wyzwala adrenalinę. Krew, ogień, czerwona lampka, niebezpieczeństwo – reagujemy momentalnie. Czerwony to doskonała barwa, aby złapać czyjąś uwagę, a nawet skłonić daną osobę do jakiejś reakcji. Właśnie dlatego tak chętnie jest wykorzystywany podczas sprzedaży. To kolor, który kojarzy się także z dojrzałymi owocami, ogniem, światłami drogowymi, strażą pożarną. Wykorzystywany jest do ostrzegania, ponieważ reagujemy na niego bardzo szybko. Czerwony kolor to także symbol miłości, namiętności i pożądania. Zatem nic dziwnego, że bukiet czerwonych róż jest oznaką gorących uczuć i dużego zainteresowania obdarowywaną osobą. Znaczenie czerwonego koloru miłość adrenalina niebezpieczeństwo determinacja energia Ciekawostki Kolor czerwony jest najpopularniejszym kolorem występującym na flagach. Większość japońskich dzieci maluje słońce jako dużą czerwoną kulę. Niebieski – to bardzo bezpieczny kolor, ponieważ nie wzbudza złych emocji. W przeciwieństwie do czerwonego uspokaja, obniża ciśnienie, a nawet zmniejsza apetyt. Kojarzy się z wodą, niebem i otwartą przestrzenią. To także barwa od wieków związana z boskością; w starożytnej Grecji i Rzymie kojarzona była z najwyższymi bóstwami, czyli z Zeusem i Jupiterem, w starożytnym Egipcie niebieski kamień lapis lazuli symbolizował niebo – miejsce przebywania boga, a w religii chrześcijańskiej niebieski kolor jest mocno związany z Maryją. Mówi się, że niebieski to barwa pokoju, prawdy i zaufania. Kojarzy się także z inteligencją i kreatywnością, dlatego wiele firm identyfikuje się właśnie z tym kolorem. Znaczenie niebieskiego koloru ład spokój prawda profesjonalizm uduchowienie Ciekawostki Niebieski kolor jest ulubionym kolorem największej liczby osób. W Korei kolor ciemnoniebieski jest oznaką żałoby. Dawniej w Belgii kolor niebieski przeznaczony był dla dziewczynek, a różowy dla chłopców. W prawie wszystkich językach świata mówi się, że arystokracja ma błękitną krew. Żółty – to kolor słońca, radości, ciepła. To idealna barwa do akcentowania entuzjazmu, pewności siebie, radości z życia i optymizmu. Podobnie jak czerwony kolor, żółty ma na nas duży wpływ. Co prawda nie działa tak mocno, ale jest dobrze widoczny, dlatego jest wykorzystywany w znakach ostrzegawczych i do zaznaczania pasów na jezdni. Warto pamiętać, że żółty może być również odebrany negatywnie. Jest to barwa, na którą reagujemy impulsywnie, dlatego dłuższe przebywanie w jej otoczeniu może wywołać w nas nerwowość i niestabilność emocjonalną. Bukiet żółtych kwiatów może być interpretowany jako akcentowanie zdrady czy oszustwa. Znaczenie żółtego koloru Pozytywne: radość ciepło optymizm kreatywność pewność siebie Negatywne: zazdrość niepokój strach oszustwo irracjonalność Ciekawostki W Japonii kolor żółty symbolizuje odwagę. W średniowieczu osoby skazane przez inkwizycję nosiły żółty strój jako znak zdrady i hańby. W Polsce mówi się, że ktoś ma „żółte papiery”, czyli w domyśle jest niepoczytalny albo leczył się psychiatrycznie. Zielony – można powiedzieć, że to najważniejszy kolor. To barwa natury, rozwoju, równowagi i harmonii. W wielu kulturach to kolor raju. Udowodniono naukowo, że zieleń uspokaja i pomaga w szybszym powrocie do zdrowia. W niektórych szpitalach zakładane są specjalne ogrody, gdzie pacjenci mogą spacerować i wypoczywać; mogą także spoglądać na roślinność przez okno. Okazuje się, że rośliny i zieleń przyspieszają gojenie się ran, poprawiają nastrój, a także zmniejszają poziom stresu i zużycia środków przeciwbólowych. Co więcej, zieleń przy szpitalnej placówce sprawia, że u pacjentów rzadziej występują powikłania i zdecydowanie szybciej wracają oni do swoich domów. Podobne działanie ma zielony kolor, dlatego warto mieć go we własnym otoczeniu. Znaczenie zielonego koloru natura zdrowie młodość harmonia rozwój Ciekawostki W Chinach kolor zielony symbolizuje niewierność. W Hiszpanii na sprośne żarty mówi się, że są zielone. Rzadko spotyka się zielone samochody wyścigowe, ponieważ uznaje się je za pechowe. Biały – to kolor symbolizujący czystość, niewinność, dobroć i bezpieczeństwo. Jest także symbolem nowego początku – nie bez powodu czasem mówimy, że ktoś dostał białą kartę. Biały podkreśla czystość i sterylność, dlatego środki czystości są najczęściej właśnie w tym kolorze. Sale szpitalne czy laboratoria, a także sprzęty bardzo często są pomalowane na biało, aby podkreślić sterylność tego miejsca, a także w celu wzmocnienia poczucia bezpieczeństwa. Biały kojarzy się również ze śniegiem, a ten zaś z chłodem. Z tego powodu niektóre osoby nie lubią białych ścian – takie pomieszczenia wydają się im zimne i zbyt minimalistyczne. Znaczenie białego koloru czystość niewinność pokój prostota nowy początek Ciekawostki W Chinach biały kolor oznacza żałobę. Biała flaga jest na całym świecie symbolem zawieszenia broni lub kapitulacji. Pomarańczowy – przywołuje smak i zapach soczystych owoców cytrusowych. Zresztą sama nazwa pochodzi od pysznego owocu, czyli pomarańczy. W naturze pomarańczowa barwa występuje także jako kolor innych owoców, warzyw i kwiatów, a także ciepłych zachodów słońca. Pomarańczowy to żywy, ciepły kolor, który można lubić albo nienawidzić. Symbolizuje energię, entuzjazm, młodość, kreatywność i fascynację, ale może także sugerować lekkomyślność i zły gust. Znaczenie pomarańczowego koloru Pozytywne: energia kreatywność młodość fascynacja Negatywne: zły gust lekkomyślność Ciekawostki W Stanach Zjednoczonych ubrania więzienne są w kolorze pomarańczowym. Kolor pomarańczowy jest narodowym kolorem Holandii, za sprawą rodziny królewskiej, a dokładniej Dynastii Orańskiej-Nassau, która w nazwie ma słowo „Oranje”, czyli pomarańczowy. Fioletowy – to kolor, który występuje w przyrodzie bardzo rzadko. Dawniej purpurę pozyskiwano z małży, których potrzeba było aż 10 tysięcy, aby otrzymać 1 gram czystego barwnika. W starożytności na taki luksus było stać tylko cesarzy i uprzywilejowane osoby. Nic dziwnego, że fiolet stał się symbolem królewskości, bogactwa, luksusu i pychy. Ciemny fiolet w Europie kojarzony jest z pogrzebem i żałobą. Znaczenie fioletowego koloru Pozytywne: magia tajemnica duchowość kreatywność bogactwo wyjątkowość Negatywne: pokuta pycha zarozumiałość pompatyczność upadek, schyłek Ciekawostki Tylko dwie flagi na świecie zawierają fioletowy kolor. W wielu krajach zachodnich fioletowy to symboliczny kolor społeczności gejowskiej. Różowy – symbolika różu jest skomplikowana, a na jej popularność ma wpływ wiele czynników. Obecnie ten kolor mocno związany jest z kobiecością, delikatnością i romantycznością. Podobnie jak kolor czerwony, różowy kojarzy się z miłością, ale bardziej czułą i delikatną niż namiętną. To także kolor nadziei – jego łagodny i ciepły odcień daje poczucie, że wszystko będzie dobrze. Uspokaja złe emocje, łagodzi agresję, gniew i poczucie porzucenia czy zaniedbania. Badania pokazały, że długie przebywanie w otoczeniu różowego koloru uspokaja, a nawet osłabia fizycznie. W USA w różowych celach zamykano na jakiś czas groźnych i agresywnych więźniów, którzy szybko wyciszali się w tym otoczeniu. Kolor różowy ma także negatywne znaczenie. Zarzuca się mu, że podkreśla zbyt optymistyczne podejście do świata (stąd powiedzenie: „patrzeć przez różowe okulary”), a także uwidacznia bagatelizowanie problemów i ignorowanie negatywnych stron. Znaczenie różowego koloru Pozytywne: kobiecość romantyczność delikatność wdzięk Negatywne: naiwność infantylność niesamodzielność brak poczucia rzeczywistości zbyt optymistyczne podejście Ciekawostki Podział na różowy dla dziewczynek i niebieski dla chłopców pojawił się dopiero w czasach II wojny światowej i na dobre zaczął dominować w latach 80. Wcześniej nie przywiązywano do tego tak dużej uwagi. Ba, nawet przyjmowano, że niebieski jest bardziej delikatny i bardziej pasuje do spokojnej natury dziewczynek, a różowy jest intensywniejszy i bardziej wyraźny, dlatego chłopcy wyglądają w nim lepiej. Czarny – to tak naprawdę brak koloru. Może właśnie dlatego jest taki tajemniczy i kojarzy się z mocą, strachem, śmiercią i złem. W krajach zachodnich jest symbolem żałoby, śmierci i smutku. Czarny to kolor, który współcześnie podkreśla wysoką jakość, wyrafinowanie, autorytet, tajemniczość i luksus. Nie jest to radosny kolor, ale jest elegancki i prestiżowy. Znaczenie czarnego koloru Pozytywne: elegancja tajemniczość luksus Negatywne: wyrafinowanie śmierć smutek agresja zło Ciekawostki W filmach bardzo często występuje czarny charakter, natomiast dobre postaci ukazuje się w białej lub jasnej kolorystyce. Mianem czarnej owcy określa się osobę, która odstaje od rodziny lub społeczeństwa. Do tej pory istnieje przesąd, że spotkanie czarnego kota przynosi pecha. Może na co dzień nie patrzymy na kolory w ten sposób, ale trzeba przyznać, że mają one ogromny wpływ zarówno na nasze ciało, jak i umysł. Niektóre koją myśli, motywują do działania, zachęcają do podejmowania decyzji, relaksują, a inne pobudzają, a nawet wywołują agresję. Dzięki ich różnorodności świat staje się piękny, barwny i ciekawy. W tym wpisie mówiłam o tym, co oznaczają kwiaty i ich kolory. Czy kolory mają na Ciebie wpływ? Jeśli tak, to jaka barwa najmocniej na Ciebie działa? Co prawda nie jest to biel, jednak kolor bardzo do niej zbliżony, dlatego nie polecamy tego koloru dla gości weselnych, bo wciąż ociera się niebezpiecznie blisko o odcienie zarezerwowane dlaWitam! Może zacznę od tego, że mam dla Was wiadomość. Złą wiadomość. W związku z tym, że kończą nam się zapasy, od dziś rozdziały będą się ukazywać co trzy tygodnie. Trzy. A jeśli będzie trzeba, to nawet co cztery. Prawda jest taka, że nasza (a przynajmniej moja) motywacja jest obecnie zerowa, więc pisanie stoi w miejscu. Nie mam zbyt wiele czasu, a kiedy jeszcze sobie pomyślę, że piszę dla jednej, dwóch osób, to już w ogóle nie chce mi się tracić na to czasu. Dlatego dzisiejszy rozdział dedykuję Annzwill i Mikocie, którym dziękuję za to, że zawsze znajdą chwilę i napiszą choć kilka słów. Do zobaczenia za trzy tygodnie! __________________________________________________________________ Sasuke został brutalnie pchnięty na drewnianą ławkę przed drzwiami do sali obrad. Przynajmniej domyślał się, że była to ławka. A właściwie poczuł, kiedy uderzył mocno kolanem w kawałek czegoś twardego i syknął. – Siedź tu i czekaj na wezwanie. Napawaj się swoimi ostatnimi chwilami wolności. Kto wie, może i życia? Zacisnął szczękę, czując na sobie spojrzenie wysłannika policji z Suny. Tego, który w towarzystwie straży zjawił się w rezydencji Uchiha. Tego, który skuł go jak jakiegoś więźnia, związał mu oczy i wywlókł z domu, trzymając mocno za kark i włosy. Tego, który upokorzył go na oczach całej Konohy i bynajmniej nie zamierzał na tym poprzestać. A on nawet nie mógł zobaczyć jego twarzy. Ale może to i dobrze, że miał na oczach opaskę? Kiedy po niego przyszli, Mikoto wpadła w histerię. Zaczęło się od niedowierzania, skończyło na płaczu. I chociaż zachowanie matki bardziej go zirytowało, niż zmartwiło, w im większą rozpacz popadała, tym gorzej trzymała się stojąca z boku Haniko. Nie powiedziała ani słowa, nie wykonała w jego stronę żadnego gestu. Wystarczyło, że patrzyła. Nie spuszczała z niego wzroku, a jej oczy wyrażały wszystko. Drgnęła, kiedy jeden z mężczyzn wyjął z kieszeni opaskę. – Żadnych pożegnań – powiedział Sasuke, kiedy przed oczami miał już tylko ciemność. Nie chciał, żeby do niego podchodziła, żeby posypało się jej opanowanie, nieważne czy na jego oczach, czy też nie, bo gdyby ona straciła spokój, jak on mógłby zachować swój? Nie widział już jej miny, kiedy go wyprowadzali i miał przeczucie, że to dobrze. Może i nie płakała jak Mikoto, nie rzucała się, próbując zatrzymać strażników, ale to nie oznaczało, że jej uczucia się nie liczyły. To jej wiara dodawała mu sił. Na końcu korytarza usłyszał pojedyncze kroki. Mocne, pewne siebie. Czyżby Kazekage? Nie, on już pewnie czekał w sali i naradzał się ze swoimi doradcami, jakby go tu najskuteczniej udupić. A Sasuke nie zamierzał mu tego ułatwiać. – Cofnij się – warknął wredny policjant do nowej osoby na korytarzu. – Teren zamknięty. – Chyba nie masz pojęcia, do kogo mówisz. Uchiha i ja musimy porozmawiać. Sasuke poznawał ten głos. Męski, szorstki i władczy. Wiedział, że gdzieś już go słyszał, ale nie potrafił skojarzyć, gdzie i w jakich okolicznościach. Przyjaciel czy wróg? Następnym dźwiękiem, który usłyszał, był szelest papieru. A później cisza, przerywana tylko odgłosem przewracanych stron. – Co ty mi, człowieku, próbujesz wcisnąć? – Strażnik się zirytował. – Jeśli konieczna będzie twoja obecność w trakcie przesłuchania, to zostaniesz wezwany! Żaden z tych dokumentów nie uprawnia cię do rozmowy z więźniem. – Zmień ton. – Mężczyzna podniósł lekko głos. – Jestem przywódcą jednej z najwyżej postawionych organizacji w Konoha. Uważaj, do kogo mówisz i komu próbujesz odebrać jego prawa. Dobrze radzę, zejdź mi z drogi. Josuke! Jak mógł od razu nie rozpoznać jego głosu? To chyba te niesprzyjające okoliczności, stres, oczekiwanie. Tylko… czego, do licha, Josuke mógł od niego chcieć? Sasuke nie był pewien, czy wolałby, by strażnik go przepuścił, czy odesłał w kwitkiem. Bez różnicy. Byleby się nie wdawali w żadną bójkę, bo awantura tuż przed rozprawą tylko niepotrzebnie rozwścieczyłaby zarówno Tsunade, jak i Gaarę. – Masz minutę. – Mężczyzna odpuścił. – Wystarczy. Josuke ruszył w jego kierunku. Jego kroki wyrażały wyższość i jawną kpinę. O ile to w ogóle możliwe. A może Sasuke sam się już nakręcał? Tylko czy on aby przypadkiem nie obiecał sobie, że nie da się dziś wyprowadzić z równowagi? No właśnie… obiecał i zamierzał dotrzymać danego słowa. Mężczyzna zatrzymał się tuż przy nim. Gdzieś z lewej strony. – Uchiha. – Czego chcesz? – Do rzeczy, co? – Josuke przeszedł tuż przed nim i tym razem zatrzymał się po jego prawej. Jeśli liczył na to, że zawiązane oczy, spowodują, że Sasuke straci orientację, to się pomylił. Może i Uchiha bazowali na wzroku, a kiedy im go zabrakło, radzili sobie nieco gorzej niż przeciętni shinobi pozbawieni nagle tego zmysłu, ale nie oznaczało to, że byli zupełnie bezbronni i zagubieni. Co to, to nie. – Mam do ciebie tylko jedno pytanie. Sasuke milczał. Nie zamierzał niczego mówić mężczyźnie, który próbował oczernić jego brata i unieszczęśliwić Keiko. Mógł sobie w dupę wsadzić to pytanie. O, i właśnie tak zamierzał mu na nie odpowiedzieć! – Kiedy wczoraj Kazekage przybył do wioski, musiałem uświadomić Keiko, że może zostać wezwana na przesłuchanie. I zgadnij, co? W ogóle nie przejęła się tym, że mogą jej postawić jakieś zarzuty, interesowało ją tylko jedno… ty. I postanowiła błagać mnie, bym się za tobą wstawił, bo ona sama prawdopodobnie nie będzie miała tu wstępu. Rozumiesz? Sasuke wstrzymał oddech. – To nie było pytanie – stwierdził, siląc się na spokojny ton. – Prawda – odparł Josuke i przysiadł na ławce tuż obok niego. Sasuke trwał w miejscu, czekając, aż mężczyzna kontynuuje. – Kto był pomysłodawcą tej misji? To jest moje pytanie. Uchiha milczał. Dlaczego przywódcę Kindersów interesowało akurat to? Josuke jakby czytając w jego myślach, dodał: – Jak na kogoś, kto z powodu swoich egoistycznych pobudek wciągnął Keiko w to bagno, bardzo się postarałeś, by ograniczyć jej wkład do minimum. Co tobą kierowało, wyrzuty sumienia? A może patrzę na to ze złej strony, może w ogóle nie chciałeś, by tam z tobą była? Dlatego pytam: kto? Odpowiedziała mu cisza. Sasuke splótł palce i uparcie trwał w zupełnym bezruchu. Josuke wstał i dla odmiany przysiadł po lewej stronie, nachylając się ku niemu. – Przecież wiesz, co ona mi powiedziała. Wiesz, że całą winę wzięła na siebie, ale ja chcę to usłyszeć od ciebie. No więc? Słyszałem, że jesteś trudny we współpracy, ale nie podejrzewałem, że nie potrafisz udzielić odpowiedzi na proste pytanie. – A ty? – Sasuke podniósł głowę i skierował w stronę, z której dochodził głos Josuke. – Potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie? Bo moje brzmi: co cię to, kurwa, obchodzi? Sprawdzasz mnie? Chcesz, żebym cię okłamał? A może nie ufasz Keiko? Zdradzę ci sekret… chociaż cię nie widzę, wolę, żebyś zszedł mi z oczu. Josuke westchnął. – Nie przyszedłem tu prowadzić z tobą żadnych gierek, Uchiha. Swoje kiepskie żarty zachowaj dla siebie. – Czyli nie ufasz Keiko. – Mam do niej pełne zaufanie – odparł ostro Josuke. – Ale chciałbym to usłyszeć od ciebie. Chcę wiedzieć, jaki masz do tego stosunek. Kim ona dla ciebie właściwie jest? I jestem ciekaw, czy będziesz w stanie kłamać mi prosto w oczy. – Prosto w oczy – parsknął śmiechem Sasuke. – A to dobre… – Więc jak będzie? Sasuke pokręcił głową. – Nie wiem, w co pogrywasz i jakiej odpowiedzi oczekujesz, ale ode mnie jej nie usłyszysz. Wiesz, jaka jest prawda i chcesz po prostu poznać jakieś słowo klucz. Josuke milczał. Cisza się przedłużała i gdyby nie to, że Sasuke nie usłyszał odgłosu oddalających się kroków, przysiągłby, że mężczyzny już tu nie ma. – Chcesz czegoś jeszcze? – Zastanawia mnie, jak masz zamiar wyjść z tego cało, skoro nie potrafisz nawet na głos stwierdzić, czy ci na kimś zależy, czy nie. – To już chyba nie jest twój problem. Josuke zaśmiał się cicho, choć nie kryła się w tym ani krztyna rozbawienia. Brzmiało to raczej jak śmiech kogoś, kto ma nad czymś władzę i nie zamierza tego ukrywać. Albo niewątpliwą przewagę. Co do tego, Sasuke raczej nie zamierzał się kłócić. – Słuchaj, Uchiha. Skoro dla Keiko jest to problem, jest nim również dla mnie. Jak będzie? Sasuke zacisnął usta. Czego ten mężczyzna od niego chciał? Żeby się przyznał, że zależy mu na Keiko i nigdy nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić? Bo tak właśnie było. To się stało tak szybko, tak intensywnie i tak mocno, że ledwo zarejestrował moment, kiedy uświadomił sobie, że byłby w stanie chronić ją nawet przed rodzonym bratem, gdyby wymagała tego sytuacja. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał rozpowiadać o tym komukolwiek. Jego uczucia należały tylko do niego. I jeśli ktoś jeszcze musiał o nich wiedzieć, to tylko osoba, której dotyczyły. Odwrócił głowę w przeciwną stronę, licząc na to, że Josuke zrozumie niemy przekaz. To koniec rozmowy. – Nie ufam ci – rzucił jeszcze w przestrzeń, kiedy usłyszał westchnienie i oddalające się kroki. Josuke zatrzymał się. – Ja tobie również. Ufam Keiko. – I ja. Nic więcej nie padło. Mężczyzna odszedł, a Sasuke zaczął nerwowo strzelać kostkami u palców. To oczekiwanie zaczynało go męczyć. Z zasłoniętymi oczyma i ciasno spętanymi dłońmi, czuł się nieswojo. Zwłaszcza kiedy jedynymi dźwiękami były ciche kroki strażnika, który krążył po ciemnym korytarzu. Skąd Sasuke wiedział, że było ciemno? Ano nie wiedział. Po prostu czuł, że atmosfera wokół nie odbiega od tego, co działo się w jego sercu. – To dopiero początek – zaśmiał się wrednie mężczyzna, zatrzymując się tuż przed nim. – Piekło nie ma koloru krwi, piekło jest czarne. Sasuke się nie odezwał. Spojrzał na swoje czarne dłonie, czarne stopy i czarne wrota, które znajdowały się gdzieś tuż przed nim. Chyba już był w piekle. *** Dziwny jest upływ czasu, kiedy obraz w ogóle się nie zmienia, a w tle nie tyka zegar. Siedząc na twardej ławie, pozostało mu jedynie odliczać upływające minuty w myślach, choć i to wcale nie okazało się tak łatwe, jak podejrzewał. Rozpraszał go każdy szum, każdy stuk i krok w najbliższej okolicy. Niczego nie widział, niczego nie czuł i nie wiedział, na co właściwie czeka. I chyba to było najgorsze. Według jego dość niedokładnych obliczeń, zanim został wepchnięty do sali, minęło kilka godzin. Między trzema i siedemnastoma minutami a czterema i dwudziestoma dwoma sekundami. Sasuke nie był z siebie zadowolony. Margines błędu pozostawiał wiele do życzenia. Gdyby kiedykolwiek trafił do niewoli, ustalenie ile czasu jest przetrzymywany, prawdopodobnie sprawiłoby mu spory kłopot. I zapewne byłby na siebie zły z tego powodu, gdyby nie miał akurat większych zmartwień. – Och, pan Uchiha? Postanowił pan w końcu do nas dołączyć? Ktoś brutalnie zerwał mu opaskę w oczu. Przytłaczającą ciemność, zastąpił blask lamp, których jaskrawe żarówki zwrócone były w jego kierunku. Sasuke zamrugał gwałtownie, kiedy z oczu pociekły mu pierwsze łzy. Zacisnął powieki i został mocno uderzony w tył głowy. – Nie rycz, tylko skłoń się przed Lordem Kazekage i Wielmożną Hokage! Rodzice nie nauczyli cię szacunku do ważniejszych od siebie? No przecież... twój ojciec to skończona gnida, która nie powinna mieć prawa chodzić wolno po tym świecie. Sasuke się skrzywił. Uchylił powieki, żeby spojrzeć na mężczyznę, który z taką satysfakcją mieszał z błotem jego rodzinę. Drwiący uśmiech, błękitne oczy, rude włosy i imponujący wzrost. Nie musiał pytać, by domyślić się, że pochodził z klanu Endo. A więc Haniko miała rację, Kazekage zamierzał poznęcać się nad nim psychicznie i doprowadzając na skraj wytrzymałości, wyciągnąć z niego wszystko, na co będzie miał ochotę. – Nikt mnie nie poinformował, że to niemowa – odrzekł mężczyzna z podłym uśmiechem, spoglądając na niego jak na wyjątkowo obrzydliwego robaka. – A może niedorozwinięty? – Przejdźmy do rzeczy. Sasuke odwrócił wzrok od mężczyzny i spojrzał na komisję siedzącą po drugiej stronie szerokiego stołu. Odezwał się Kazekage. Miał znudzony wyraz twarzy, ale jego oczy prześwietlały go na wylot. Z Tsunade niczego nie można było wyczytać, a pozostali uczestnicy zgromadzenia zostali posadzeni bardziej z tyłu, by w oślepiającym świetle lamp, Sasuke nie mógł dostrzec ich twarzy. Kajdany zostały zdjęte z jego rąk, a on sam został poprowadzony na środek pomieszczenia, gdzie światło jarzyło się najmocniej. Kolejne łzy cisnęły mu się do oczu, ale tym razem nie pozwolił im popłynąć. – Słuchaj, Uchiha. – Tym razem odezwała się Hokage, uderzając palcami w blat. – Jeśli jeszcze nie doszedłeś w pełni do siebie, to jest ten moment, kiedy możesz poprosić o krzesło. Kiedy zaczniemy, będziesz musiał wytrzymać w tej pozycji do końca. Jak będzie? – Mięczak… – parsknął cicho rudzielec, krążąc jak sęp wokół niego. Sasuke pokręcił głową. – Dam sobie radę. – To się jeszcze okaże – szepnął zza jego pleców. Sasuke powstrzymał się, żeby na niego od razu nie warknąć. Nie spuszczał wzroku ze spokojnego oblicza Gaary. Tsunade westchnęła. – Zaczynajmy więc... Na początku posypała się seria standardowych pytań. Rudzielec wypytywał go o imię, nazwisko i datę urodzenia, jakby niesłychanie go to interesowało, a odpowiedzi nie miał spisanych na kartce. Nawet w tej oślepiającej jasności, Sasuke był w stanie wypatrzyć swoje akta spoczywające na niewielkim biurku, do którego mężczyznach co rusz podchodził, by porównać odpowiedzi. Uchiha odpowiadał mechanicznie, nie zastanawiając się nad brzmieniem swojego głosu, czy tonem, jakim udzielał tych informacji. Kiedy kilka dni temu Haniko podała mu numer komórkowy do Akihito, prosząc, by się z nim skontaktował i zrobił to bez wahania. Bo kto, jeśli właśnie nie on, mógł mu pomóc? Członkowie klanu Endo byli mistrzami w wydobywaniu i weryfikowaniu informacji, więc nie ulegało żadnym wątpliwościom, że Kazekage wykorzysta kogoś z jego rodziny, by poprowadził przesłuchanie. Akihito nie miał zbyt wiele czasu, więc dosyć oszczędnie wyjaśnił mu, jak zazwyczaj przebiegają takie spotkania i czym strona przesłuchująca kieruje się, prowadząc rozmowę. W jego klanie nie robiono bowiem żadnych notatek, żadnych wytycznych, w którym kierunku powinno się prowadzić rozmowę. Wszystko bazowało na uczuciach i skrywanych emocjach przesłuchiwanego. I dopóki był spokojny, nic mu nie groziło. – Dobrze więc, podsumujmy: Shimanouchi Haniko i Higashiyamę Keiko poznałeś w ramach zadania, które – drogą całkowitego przypadku – mieliście akurat w naszym kraju. Niesamowite. Co było dalej? Niech zgadnę: puściłeś się z tą pierwszą i porzuciłeś, wymawiając rzekomo ważną dla ciebie misją. Taki z ciebie łatwy tchórz, inaczej mówiąc. Sasuke zacisnął usta. Starał się wyglądać na niewzruszonego, ale spojrzenie mężczyzny powiedziało mu, że niezbyt mu się to udaje. Kpiący uśmiech wykwitł na jego ustach. – Czyli trafiłem w sedno. Ale przejdźmy dalej, bo to nie o tym mieliśmy mówić. Co cię łączy z Higashiyamą? Z tego, co się orientuję, to sypia z twoim bratem. Też masz na nią chrapkę? Fajnie by było zasmakować tego, czego twój wspaniały brat na co dzień kosztuje w łóżku? – Przyjaźnimy się – odpowiedział Sasuke pomimo mocno zaciśniętej szczęki. Mówienie o Keiko jak o seksualnej zabawce doprowadzało go do szału. I to zdecydowanie bardziej niż mieszanie jego osoby z błotem. W końcu sam się z nim często mieszał, choć głośno nigdy tego nie przyznał. – No jasne. – Endo machnął ręką. – Przyjaciele z przywilejami, słyszałem o tym. Tylko nie bardzo rozumiem, po co ciągnąłeś ją do Suny? Po co cały ten cyrk? Pod nosem Itachiego przestało wam wystarczać? – Potrzebowałem pomocy. Dzięki jej zdolnościom udało nam się uniknąć schwytania. – Ach, prawda. Czyli nigdy nie zamierzałeś jej wykorzystać do zabicia Kazekage? Niektóre rzeczy lepiej robić osobiście, nieprawdaż? – Co? Sasuke niedowierzał. Czy ten mężczyzna właśnie zasugerował mu, że celem jego misji było pozbawienie Gaary życia? Cóż za absurd! A mimo to… mimo tego, że doskonale wiedział o tym, że to zwykła bzdura, dłonie zaczęły mu się pocić, a w żyłach zaszumiała krew. Czyżby właśnie się zaczerwienił? Cokolwiek w tej chwili mówił wyraz jego twarzy, u Endo spowodował szeroki uśmiech. – Nie chcieliśmy… zabić Kazekage. Naszym celem było zdobycie antidotum dla Haniko, która… – Która leżała w szpitalu w głębokiej śpiączce. Tak, słyszałem tę bajkę. I nie było dla niej nadziei, tak? Żadnych szans, by ocalić ją w inny sposób? Sasuke łypnął wzrokiem w stronę Gaary i Tsunade, którzy z kamiennymi minami przyglądali mu się zza stołu. Przecież oboje doskonale wiedzieli, jaka była prawda. – Była szansa. Tylko to mogłoby potrwać kilka lat. – A więc mam uwierzyć, że brakuje ci cierpliwości, tak? – kontynuował Endo, pochodząc na środek sali i ze spokojem okrążając Sasuke. – Powiedz, jesteś po prostu niecierpliwym dupkiem, któremu brakowało pieprzenia, a dziewczyna brata nie chciała ci dać? W to mam uwierzyć? Nie chodziło o życie Wielmożnego Gaary? – Nie chodziło – warknął Sasuke, powstrzymując się, by nie uderzyć rudzielca w twarz. Był na wyciągnięcie ręki i nawet jeśli się tego spodziewał, nie robił nic, by temu zapobiec. Dlaczego? Ponieważ chce mnie sprowokować, odpowiedział sobie w myślach, rozluźniając zaciśnięte palce. Nie mógł mu na to pozwolić. – Ale jest jeszcze trzecia możliwość. – Mężczyzna zatrzymał się tuż przed nim i przysunął tak, że niemal zetknęli się nosami. – Kochany ojczulek ci kazał. Obiecał ci, że wrócisz do łask, jeśli pozbędziesz się Kazekage i ułatwisz mu przeprowadzenie zamachu. No tego już było za wiele. – Nie! – Ależ tak! – Mężczyzna również krzyknął, żerując na jego niespodziewanym wybuchu. – Tak, bo któż nie słyszał o tym, że Uchiha Sasuke to zakała rodziny, na którą Fugaku spogląda z niesmakiem? Całe życie byłeś w oczach ojca gównem i chciałeś to w końcu zmienić, a tak to. Sasuke zacisnął oczy i policzył w myślach do dziesięciu. Chciałby do dwudziestu, a może nawet i do stu, ale został brutalnie zdzielony w tył głowy i zmuszony do tego, by je otworzyć. Miał patrzeć. Sprawdzało się powiedzenie, że oczy są zwierciadłem duszy. Dla Endo były nawet czymś więcej. – Mój ojciec nie ma z tym nic wspólnego – odparł, siląc się na spokój, choć jego głos niebezpiecznie drżał. – Do tej pory nawet nie miałem pojęcia, że sobie tego nie odpuścił. – Mam uwierzyć, że kochany starszy brat ci o tym nie powiedział? – Tak. Endo roześmiał się na cały głos. Jego śmiech był zimny i nieprzyjemny. Sasuke poczuł, że po jego ciele przechodzą dreszcze. Dlaczego ten mężczyzna to robił? Przecież doskonale wiedział, że Sasuke go nie okłamywał, dlaczego więc udawał przed Kazekage, że jest inaczej? Wzdrygnął się, uświadamiając sobie, że jego wolność może zależeć wyłącznie od kaprysu tego człowieka. Tego bezwzględnego sukinsyna, który… Nie. Akihito mu tłumaczył, jak to działa. Ostrzegał, że nie będzie łatwo, że kimkolwiek będzie osoba, która będzie go przesłuchać, zrobi wszystko, by puściły mu nerwy, zabawi się jego uczuciami, zmanipuluje i wykorzysta do swoich celów. Wydobędzie wszystko. Jeśli nie po dobroci, to siłą. Przełknął ślinę. – Nie mogłem… nie chciałem czekać, dlatego poprosiłem Keiko o pomoc… to znaczy… – przerwał, dostrzegając błysk w oczach mężczyzny. Właśnie skłamał. – Ona zasugerowała, że pójdzie ze mną, więc poszliśmy do Hokage, ale ona się nie zgodziła, więc postanowiliśmy, że zrobimy to na własną rękę, dlatego… – Stop! – Endo machnął mu dłonią przed twarzą. – Co mnie to, do diabła, obchodzi? O ile pamiętam, moje pytanie brzmiało inaczej. – Ale co to ma do rzeczy?! – Sasuke podniósł głos. – Przecież Itachi nie ma nic do tego, porozmawiajmy może o… – Ach, kryjesz brata, tak? Właśnie zasugerowałeś, że pod przykrywką pomagania Wielmożnej Hokage, popiera plany ojca i wraz z nim knuje za naszymi plecami. To on zlecił ci zabójstwo Kazekage? Mamy go powiesić? – Co? – Sasuke nie dowierzał. Miał ochotę się roześmiać. Naprawdę miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma i wybuchnie histerycznym śmiechem. Kolana już mu się trzęsły z tych nerwów. – Przestań w końcu pierdolić i przejdź do rzeczy! Nie interesują mnie twoje groźby bez pokrycia. Powiesić możesz co najwyżej siebie! Co do reszty, żadne prawo nie daje ci takiej mocy! – Och, pewien jesteś? – Endo pochylił się w jego kierunku. – Ktoś tu odrobił lekcje, co? Ale wiesz, co ci powiem, Uchiha? Jeśli będę chciał, to jakiś przepis na to znajdę. Mogę nawet twoją śliczną małą córeczkę zamknąć w więzieniu za współudział. Widziałem zdjęcia, urocze stworzenie! Na razie to jeszcze dziecko, ale kiedy dorośnie, kto wie, kto wie… Sasuke nie wytrzymał. Nie dociekał nawet, co śmiał sugerować Endo. Po prostu aktywował sharingan i zamachnął się, choć cios nie dosięgnął celu. Zanim jego pięść rozkwasiła nos rudzielca, sam został uderzony w tył głowy, a potem w brzuch. Upadł na kolana, łapczywie łapiąc powietrze. Napastnik wiedział, gdzie uderzyć, żeby odebrać mu zdolność do kontrataku. Podniósł wzrok na dwóch strażników, którzy ustawili się po obu jego stronach. – Uchiha! Trochę już za późno na pokłony przed Lordem Kazekage. Czyż nie prosiłem o to na początku? Teraz nic już w ten sposób nie ugrasz. Sasuke milczał. Spokojnie, spokojnie, powtarzał sobie w myślach. Wziął kilka głębszych wdechów, próbując wyrównać oddech, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Stanął chwiejnie na nogach i otarł krew, która pociekła mu po brodzie. Kątem oka spojrzał na Kazekage, który przyglądał się temu z zaciśniętymi ustami. Nie podobało się przedstawienie? – Oszukałem shinobi pilnujących głównej bramy – kontynuował relację, ignorując kpiące spojrzenie Endo i nie wracając do rozmowy sprzed chwili. – Osiem dni zajęło nam dotarcie do granic Suny. Do środka dostaliśmy się z pomocą Akihito, strażników złapałem w genjutsu i wmówiłem im, że jesteśmy tymi, których oczekiwali. – Fantastycznie. A potem włamaliście się na teren własny Lorda Kazekage, to znaczy, przedarliście się do domu twojej byłej kochanki. Następnie na cel obraliście szpital, gdzie włamałeś się do tajnych akt, już za przejrzenie których grozi ci stryczek. Tak było? Tak, chciał odpowiedzieć, ale żaden dźwięk nie przeszedł mu przez gardło. Pokiwał więc głową, patrząc prosto na Gaarę. Niech jego oczy wyrażają pewność. Niech Kazekage dostrzeże w nich szczerość. – Dobrze… a więc przyznajesz się do włamania i nielegalnego czytania akt pracowników szpitala. Czy do kartotek pacjentów i wyników badań też się dobrałeś? – Nie. – I dlaczego kłamiesz? Sasuke wytrzeszczył oczy. Niemożliwe, żeby Endo źle odczytał jego emocje. Rudzielec stanął tyłem do Kazekage i uśmiechnął się wrednie do Uchihy. – Spytałem: dlaczego kłamiesz? – Nie kłamię – wycedził Sasuke. – Ale pewnie bym to zrobił, gdybym nie trafił na kartotekę człowieka, którego spotkałem u Orochimaru. – I dlaczego zabiłeś go w jego własnym mie… – Nie zabiłem go – przerwał mu gwałtownie Sasuke. Mężczyzna westchnął i obszedł go dookoła. – No dobrze, nie zabiłeś. To może przynajmniej wyjaśnisz nam, dlaczego zabiłeś Satoru? Sasuke spiął się. Wiedział, że prędzej czy później, musiało to nastąpić. Himekawa Satoru był kluczowym punktem tego przesłuchania. Najważniejszą jego częścią. – Był na skraju życia i śmierci. Poprosił mnie, bym ukrócił jego męki. Endo parsknął. Śmiechem tak nieprzyjemnym, że na karku Sasuke wszystkie włoski stanęły dęba. Spojrzał na niego, czekając na kolejny słowny cios. Na wszelki wypadek zacisnął nawet szczękę. – Czyli chcesz mi powiedzieć… Sasuke, tak? Sasuke. Ładne imię. Dobrze będzie się komponowało z innymi ładnymi imionami w kartotekach więziennych. Sasuke… No w każdym razie chcesz mi powiedzieć, że przypadkiem założyłeś, że mężczyzna, którego unieszkodliwiłeś, był prawdziwym zwolennikiem Orochimaru, nie naszym szpiegiem, a Satoru zabiłeś, bo cię błagał na kolanach? O śmierć? To ciekawe, bo Himekawa, którego znałem był zupełnie innym człowiekiem. Serca Sasuke zabiło szybciej. To nie zmierzało w dobrym kierunku. Uśmiech Endo go w tym utwierdził. – Nie błagał. Poprosił. Był zmęczony. – Dwa lata zmagał się z chorobą, której nie miał szans pokonać – dokończył za niego rudzielec. – Gdyby spróbował sobie pomóc, dałby Orochimaru to, czego tak pragnął. Tak, wiem, wszyscy czytaliśmy te bajki, które zeznałeś ostatnim razem. Moja koncepcja jest jednak inna, wysłuchasz? Uchiha miał ochotę pokręcić głową, ale tego nie zrobił. Hardo spojrzał mu w oczy, czekając na najgorsze. – Tamtego człowieka nie zabiłeś, bo po śmierci Orochimaru przejąłeś jego miejsce, a on został twoim podwładnym. Gdyby był bezużyteczny, pozwoliłbyś mu umrzeć, ale wiedziałeś, że ucieknie. – Uciekł?! – krzyknął Sasuke. Jeśli rzeczywiście tak było, to… – Ciii… daj mi dokończyć. Wiedziałeś, że ucieknie i jeszcze ci się przyda. Przy okazji odsunąłeś od siebie podejrzenia o współpracę z byłymi sługusami Orochimaru. Satoru zabiłeś, bo był miłością Haniko. Miłością życia, pozwolę sobie podkreślić. Za pomocą sharingana – a wiemy, że go użyłeś, sekcja to wykazała – wyciągnąłeś z niego antidotum. Voilà, piękny plan, marne wykonanie, surowe konsekwencje. – Ale tak nie było! – To dlaczego się denerwujesz? Przecież my tu tak na spokojnie, po co te nerwy? – Uśmiech Endo zaczynał przypominać Sasuke uśmiech żmii. Węża. Zupełnie jak Orochimaru. Gdyby jeszcze przejechał językiem po wargach… Wzdrygnął się na samą myśl. Nic też nie odpowiedział, czując, że z każdym kolejnym słowem tylko mocniej się pogrąża. Wróć… to ten człowiek sprawiał, że wszystko, co mówił, wyglądało źle w oczach Kazekage. To nie wina jego słów, to manipulacja! – Milczenie nie zwróci ci wolności. – Endo zdawał się wręcz czytać w jego myślach. Podszedł bliżej i odgarnął mu grzywkę w czoła, sprawiając, że Sasuke autentycznie się wzdrygnął. Ręka aż go świerzbiła, żeby przywalić temu pomyleńcowi. – Milczenie działa na twoją niekorzyść. Sasuke wziął głęboki wdech. Akihito ostrzegał, że nie będzie łatwo. To już drugi raz, pomyślał. Drugi raz ktoś bawił się jego uczuciami, manipulował nimi, grając na najskrzętniej skrywanych emocjach. A Sasuke nie potrafił zapomnieć, że pierwszy raz skończył się jego płaczem. Tym razem musiało być inaczej. – To może zacznijmy od początku… *** Tsunade oparła brodę na dłoni, kątem oka spoglądając na zegarek. Stłumiła ziewnięcie, próbując na powrót przyjąć profesjonalny wyraz twarzy. Przesłuchanie trwało już pięć i pół godziny, Uchiha z jednej strony wydawał jej się półżywy, z drugiej przypominał tykającą bombę i naprawdę nie była pewna, czy męczenie go miało jeszcze sens. – Czyli przyznajesz się, tak? – dopytał Endo, który od kilku minut krążył wokół Sasuke, potęgując tym jego irytację. – Tak… to znaczy nie. To kłamstwo. – Kłamstwo? Że ja niby kłamię? – Mężczyzna się roześmiał. – To nie ja próbuję się wyprzeć tego, że chciałem wyeliminować Lorda Kazekage, żeby wspomóc przedsięwzięcie ojca. Obiecał ci to stanowisko? No powiedz, miałeś zaprowadzić w Sunie jakieś swoje porządki? Sasuke zacisnął pięści tak mocno, że nawet z tej odległości Tsunade widziała, że pobielały mu knykcie. Dowód na to, że on naprawdę miał już dosyć. Przez ostatnie godziny Endo zadawał mu naprawdę różnorodne pytania. Od relacji z ojcem i bratem w czasie młodego dzieciństwa, przez wypytywanie o faktyczny przebieg misji, aż po jakieś absurdalne insynuacje, jak na przykład moment, kiedy zasugerował mu, że ojcem Sumire jest tak naprawdę Itachi i ma na to niezbite dowody. Sasuke reagował różnie. Czasem wykazywał się względnym spokojem i odpowiadał, innym razem wpadał w szał albo załamanie, ale więcej nie podniósł już ręki na Endo. Im dłużej to trwało, tym mocniej plątał się w zeznaniach, ale też przyznawał do rzeczy, które wcześniej próbował zataić. Przesłuchiwanie przebiegało więc dosyć owocnie. – Napiłbym się, a ty, Uchiha? W gardle mi zaschło od tego gadania. – Endo podszedł do swojego biurka i sięgnął po szklankę wody, wypijając jej zawartość na oczach Sasuke. – Pyszne. Uchiha przyglądał mu się bez wyrazu, najwyraźniej nie zamierzając reagować na zaczepkę. Zanim Endo powiedział coś jeszcze, drzwi do sali otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł zdyszany… O nie. Tsunade westchnęła cierpiętniczo. Po co rozstawiła tak liczną straż przed budynkiem? Po co? – Tyyyyyyy… – Naruto skoczył na środek sali i wycelował w nią palec. – Mam dla ciebie fajną misję, więc idź, Sasuke i tak nie ma w wiosce, co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! No i się zaczęło. Uzumaki doskoczył do biurka, wygrażając jej palcem, a potem zwrócił się do Uchihy i zaczął ze wszystkiego tłumaczyć. Zupełnie, jakby był mu to winien. – A ty czemu musisz zawsze działać na własną rękę? Przecież bym ci pomógł! Poszedłbym z wami, sprawnie byśmy to rozegrali i raz-dwa wrócili, cholerny drań! – Postawiliśmy na dyskrecję… – wycedził Sasuke. – Ta, no właśnie, a od czego mnie masz? Naruto uśmiechnął się szeroko, co przeważyło szalę. Tsunade podniosła się i uderzyła pięścią w blat, który zatrzeszczał niebezpiecznie. Uzumaki podskoczył i ponownie zwrócił na nią uwagę. – Nie powinieneś być teraz w Kiri? – Nie – odburknął obrażonym tonem, a potem przeniósł wzrok na Kazekage. – Gaara! No właśnie, bo ja chciałem z tobą zamówić słówko. Słuchaj, bo Sasuke to tak sobie żartował tylko, no wiesz, jaki on jest… No może nie wiesz, ale zaufaj mu, dobra. On tylko chciał pomóc Haniko, bardzo ją kocha, rozumiesz. Mają małe dziecko, o! Takiego berbecia. – Rozłożył dłonie, pokazując wielkość dziecka co najwyżej tuż po urodzeniu. Sumire była co najmniej dwa razy większa. – Wszyscy popełniamy błędy, on naprawdę chciał dobrze… – Naruto! – warknęła Tsunade. – Wyjdź stąd, natychmiast! Kara za opuszczenie stanowiska podczas misji cię nie ominie… Uzumaki prychnął, a potem puścił oczko do Gaary, poklepał Sasuke po ramieniu i wyszedł. Tsunade westchnęła głośno i opadła z powrotem na swoje krzesło. – Odesłałaś go do Kiri, kiedy to się stało? – szepnął Kazekage. Przytaknęła. – Tego samego dnia, jak tylko zorientowałam się, co zrobił Uchiha. Gdyby się dowiedział, ruszyłby za nim z moim zezwoleniem lub bez niego. Nie mogłam ryzykować. Kazekage pokiwał głową. Wszyscy ponownie zwrócili swoją uwagę na Sasuke, który po tym przedstawieniu już naprawdę wyglądał, jakby miał dość. I chyba nie ona jedna tak uważała. Gaara odezwał się głośno pierwszy raz od kilku godzin: – Coś jeszcze, Endo? Czas na ostatnie pytania. Mężczyzna zamyślił się. Podszedł do Sasuke, uśmiechnął się, a potem wycofał i okrążył go raz jeszcze. Ostatecznie zatrzymał się na środku sali i pokręcił głową. Więcej pytań nie miał. No i całe szczęście. Kiedy Kazekage machnął ręką, strażnicy ponownie spięli Sasuke dłonie, zawiązali oczy i wyprowadzili z sali. Zgaszono lampy, a towarzystwo znacznie się rozluźniło. Tsunade spojrzała kątem oka na Josuke, który nalał sobie kawy z dzbanka i korzystając z chwili relaksu, położył nogi na biurku. Jego obecność w trakcie przesłuchania dotąd pozostawała dla niej zagadką. Poprosił Gaarę na słówko na chwilę przed rozpoczęciem i powiedział coś, co skłoniło Kazekage do zmiany zdania. Dlaczego? Jeśli byłby potrzebny, wystąpiłby raczej w charakterze świadka, odpowiadając w imieniu Keiko. – Wielmożna Hokage, Lordzie Kazekage, czy już mogę? Tsunade ponownie zwróciła wzrok w stronę członka klanu Endo, który prowadził przesłuchanie. Jego pewna siebie, arogancka postawa ustąpiła miejsca stosownej do sytuacji powadze. To był profesjonalista. – Z Sasuke, wbrew temu, co on sam o sobie myśli, można czytać jak z otwartej księgi. Nie potrafi tłumić uczuć, łatwo wyprowadzić go z równowagi i doprowadzić do ostateczności. – Czy więc te niesmaczne aluzje dotyczące jego córki były konieczne? – spytała Tsunade, krzywiąc się na samo wspomnienie. Endo skłonił nisko głowę, a potem się wyprostował. – Wybacz, Wielmożna, ale musiałem się upewnić, czy nie jest po prostu dobrym aktorem. Zapewniam, że było to absolutnie konieczne. Gdyby radził sobie lepiej, musiałbym się posunąć jeszcze dalej. Bywa, że sam się wzdrygam, kiedy słyszę, jak okropne rzeczy muszę sugerować przesłuchiwanym, by coś z nich wyciągnąć. W każdym razie… mogę oficjalnie potwierdzić to, co wszyscy wiemy. Uchiha nie zagrażał życiu Lorda Kazekage, nie wmieszał w to brata, ojca ani nikogo innego. Przez większość czasu mówił prawdę. Kręcił tylko w kwestii tej Keiko, która najwyraźniej była pomysłodawczynią tej misji. – Niczego nie potwierdził ani nie zaprzeczył – stwierdził Gaara. – Bo wiedział, że to wyczuję. Mówił częściową prawdę albo tak kręcił wokół niej, by nie skłamać, ale też niczego otwarcie nie przyznać. Bardzo… krucho mu to wyszło. Ale poza tym niczego nie ukrywał. Mam rację, Akihito? Tsunade przeniosła wzrok na mężczyznę, który siedział w drugim rzędzie i wyglądał na równie zmęczonego co Uchiha. Kazekage zabrał go ze sobą, żeby w razie czego mógł zweryfikować zeznanie Sasuke. Gdyby okazał się on wytrzymalszy, gdyby przechytrzył Endo, naginał prawdę… Niezbędne było dodatkowe zabezpieczenie. – Był szczery. – Dobrze. – Gaara oparł łokcie o blat i splótł razem palce obu rąk. – Co jeszcze? – Cóż… – Endo przeszedł się po sali i spojrzał do akt, które zostawił na niewielkim stoliku tuż obok miejsca, w którym przez te kilka godzin stał Sasuke. – On absolutnie niczego nie żałuje i jeśli mogę coś zasugerować, Wielmożna Hokage, Lordzie Kazekage, to jakakolwiek forma bezpośredniej kary, nie zrobi na nim najmniejszego wrażenia. – Co masz na myśli? – Zniesie wszystko, co możemy mu zrobić. Przez moment odniosłem nawet wrażenie, że byłby gotów za to umrzeć. – Zaśmiał się nerwowo. – Sugerowałbym podejść do tego od nieco innej strony… – Masz na myśli coś konkretnego? – spytała Tsunade, zaintrygowana spostrzeżeniami Endo. – Mam pewną… koncepcję. Proszę o wysłuchanie. Kiedy Endo skończył ze szczegółami wyłuszczać swój plan, Tsunade złapała się na tym, że bezmyślnie wpatruje się w papiery leżące tuż przed nią. Ze zdjęcia w dokumentach spoglądał na nią Sasuke, którego determinacji nie była w stanie zatuszować nawet fotografia. Ulotna chwila, a jednak potrafiła oddać tak wiele emocji. Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmą, papiery te miały trafić do kartoteki więziennej. Od przestępczej przeszłości, Uchiha się już nigdy nie uwolni. Wzmianka o tym posiedzeniu i jego wynik trafią do jego akt. Tsunade przygryzła wargę. – Pragnę zaznaczyć, że ja do niczego nie mogę jej przymusić. To miała być kara dla Uchihy, nie Haniko. – Oczywiście, Wielmożna. – Endo skłonił głowę. – Jeśli odmówi, zastanowimy się nad inną formą rekompensaty dla naszego kraju, ale jestem przekonany, że się zgodzi. – Akihito? – Gaara zwrócił się w stronę najbliższego przyjaciela Shimanouchi. – Co o tym myślisz? – Kazuhiro ma rację. – Westchnął głośno. Najwyraźniej i jemu nie podobał się ten pomysł. – Haniko czuje się winna, na pewno podejmie się tego zadania. – A dziecko? – dociekała Hokage. – Niedawno została matką. – Dziecko ma jeszcze ojca. Nie zapominajmy zresztą, że oni są nie tylko rodzicami, ale i shinobi. Takie sytuacje się zdarzają. Tsunade nie była z tego zadowolona, ale nie zgłosiła słowa protestu. Uchiha sobie na to zasłużył. Nie rozumiała tylko, dlaczego to Shimanouchi ma płacić za jego grzechy. Pozostawało jej mieć nadzieję, że młoda matka nie wyrazi na to zgody i Kazekage będzie musiał zadowolić się czymś innym. – Niech tak będzie – oznajmił Gaara. – Sasuke pozostawiam więc tobie. Liczę na to, że stosownie go ukarzesz. Hokage przytaknęła. Już ona miała kilka koncepcji, w jaki sposób uprzykrzyć mu życie. Choć, jeśli pomysł Endo dojdzie do skutku, jej kary nie będą miały dla niego żadnego znaczenia. Nie chciała sobie nawet wyobrażać, jak zareaguje Sasuke, kiedy się dowie. – Możemy go już zaprosić i ogłosić werdykt? Kiwnęła głową. Niech się dzieje, co chce. Sasuke odetchnie, kiedy dowie się, że zostaje w Konoha i nie zapłaci za swoje występki głową. O tym, że najgorsze jeszcze przed nim, przekona się później. O ile Haniko się zgodzi. *** Po całym dniu spędzonym w sali obrad, poddany psychicznym torturom, Sasuke czuł się jak robot. Funkcjonował tylko dlatego, że musiał, nie dlatego, że chciał. Miał wrażenie, że jego głowa nie jest tak do końca jego, jakby patrzył na wszystko z jeszcze innej perspektywy. Nogi miał jak z ołowiu, ale nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek, jeszcze nie. Kiedy wprowadzili go z powrotem do sali i ogłosili wyrok, kamień spadł mu z serca. Tsunade wygłosiła krótką przemowę, wyjaśniła, jak będzie przebiegać jego kara, zastrzegając sobie możliwość jej poszerzenia lub zmiany, ale chwilowo nie robiło to na nim wrażenia. Zapewne, kiedy obudzi się następnego dnia, będzie zły jak diabli, ale w tym momencie marzył tylko o łóżku. I ciepłych ramionach Haniko, oplecionych wokół jego ciała. Strażnicy wyprowadzili go przed budynek i zatrzasnęli za nim drzwi, a Sasuke skrzywił się, kiedy ostatnie promienie słońca padły jego twarz. No, takich oślepiających błysków, to on już na dziś miał zdecydowanie dość. Kiedy wróci, zaszyje się u siebie i śladem Sumire, odgrodzi od wszelkiego źródła światła. Pozwoli Haniko się pocieszać. Gładzić po włosach, szeptać do ucha i przytulać. Tak. – Sasuś, no nareszcie! Zanim spostrzegł, Keiko skoczyła w jego kierunku i rzuciła mu się na szyję. Skoro tak pragnął uścisków, to właśnie jeden zarobił. Dziewczyna pozwoliła sobie chwilę go podusić, po czym odsunęła się równie nagle, jak się przy nim znalazła. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Josuke twierdzi, że wiedziałeś od dwóch tygodni! Jesteśmy przyjaciółmi, czy nie?! Skrzywił się, słysząc jej pretensjonalny ton. Właśnie dlatego jej nie powiedział, nie chciał jej martwić. Ignorując jej krzyki i wyrzuty, ruszył w kierunku rezydencji Uchiha, a ona podążyła za nim. Słyszał jej kroki za plecami, wykład, którego mu nie darowała i naganę, którą zakończyła przydługawy monolog. Kiedy zamilkła, chwyciła go za rękę i zrównała z nim krok. – Ogarnij się – warknął, wyrywając dłoń. Co oni, parą byli, żeby chodzić za rączki? – Chciałam cię tylko wesprzeć. – Keiko zmarszczyła brwi. – Co powiedzieli? Będzie dobrze, prawda? – Przez najbliższy rok, trzydzieści procent wynagrodzenia z każdej misji muszę oddać Kazekage, w ramach nałożonej kary finansowej. Świetnie, mogę nie pracować, mam jeszcze jakieś oszczędności… Poza tym Tsunade wymyśliła sobie, że skoro tak dobrze znam kodeks karny, to dwa razy w tygodniu mogę pomagać w zakładzie poprawczym i edukować młodocianych przestępców. Mam wkuć wszystkie przepisy i wykłady im z tego robić, rozumiesz? – Hm – przytaknęła – to nie tak źle, poradzisz sobie. A jak długo będziesz robił za nauczyciela dla młodych przestępców? – Do odwołania – wycedził. – Dopóki tej starej wiedźmie się nie znudzi. Może do końca życia? – Ale to wciąż niewielka cena za zdrowie Haniko, prawda? – Keiko podjęła kolejną próbę chwycenia go za rękę. Tym razem jej na to pozwolił. Ścisnęła jego dłoń kilka razy, a potem uśmiechnęła się szeroko i ponownie rzuciła mu na szyję. Sasuke westchnął, próbując się oswobodzić, ale Keiko była zdeterminowana, by pokazać mu, jak bardzo się cieszy. Kilka osób przyglądało im się z zaciekawieniem i Sasuke nie miał wątpliwości, że właśnie pomogli zmartwychwstać niedawnym plotkom. Najpierw ten przebrzydły Endo sugerował, że chce wykorzystać Keiko i zaciągnąć ją do łóżka, teraz zaczną wmawiać mu to obcy. Pięknie. – Och, wiosna w rozkwicie, miłość na każdym rogu, aż miło popatrzeć. Sasuke drgnął. Kto śmiał… – Aken! – krzyknęła Keiko i odsunęła się od niego, podchodząc do uśmiechniętego mężczyzny. – Dawno żeśmy się nie widzieli! Co u ciebie? – Faktycznie, minęło trochę czasu. Mieliśmy mieć wspólną misję, ale ty byłaś zajęta, a Itachi nie w formie, więc Hokage przydzieliła mi zastępstwo. – Kiedy? – Higashiyama przyłożyła palec do ust, zastanawiając się nad czymś głęboko. Sasuke pytać nie musiał, domyślając się, że chodziło o czas, kiedy oboje byli poza wioską i łamali wszelkie możliwe traktaty międzynarodowe. Jej najwyraźniej nie przyszło to jednak do głowy, bo zrobiła taką niewinną minę, że… Zaraz, czy Sasuke się przewidział, czy ten Aken właśnie oblizał usta, przyglądając się Keiko takim zamglonym wzrokiem? Postąpił krok w ich kierunku, żeby mieć lepszy obraz sytuacji. – Nieważne, mój kwiecie, nieważne. Ważne, że już jesteś z powrotem i możemy wyskoczyć gdzieś razem. – Puścił jej oczko. – A właśnie, czy mnie też nie należą się jakieś czułości na przywitanie? Dłużej nie trzeba było jej zachęcać. Sasuke spiął się, kiedy dziewczyna przysunęła się do Akena i pozwoliła objąć. Jego dłoń wylądowała na jej talii, ale niewiele brakowało, by zsunęła się niżej. Na pośladki opięte materiałem krótkiej czerwonej spódniczki, która przyciągała wzrok. Uchiha odchrząknął. – A właśnie! – Keiko odskoczyła od mężczyzny i zwróciła w jego kierunku. – To Aken, a to Sasuś. –Miyame Aken. – Uchiha Sasuke. Uścisnęli sobie dłonie. Aken uśmiechnął się kącikiem ust, a Sasuke w odpowiedzi niemal zmiażdżył mu rękę. Mężczyzna skrzywił się i puścił jego dłoń. – Uchiha… z tych Uchihów, tak? – A znasz jakichś innych? – Sasuś jest młodszym bratem Itasia – wyjaśniła Keiko, zupełnie nie zauważając napiętej atmosfery między nimi. – Dogryzał mi i był wredny, ale potem się do mnie wprowadził i się zaprzyjaźniliśmy. Okazało się, że jak chce, to potrafi być słodki. Teraz już nie mieszkamy razem, ale opiekujemy się sobą nawzajem. – O, jak rodzeństwo? – Nawet nie wiesz, jak bliski prawdzie jesteś – zaćwierkała Keiko, przebierając z emocji nogami. W jej oczach pojawił się błysk, którego Sasuke nie potrafił rozszyfrować. Nic zresztą dziwnego. Jeśli ona sobie coś ubzdurała, należało przygotować się na najgorsze. – Fajnie – podsumował Aken, przenosząc wzrok z Sasuke z powrotem na Keiko. Jego twarz rozświetlił nowy blask. – Ale z takim przyrodnim bratem, to nie wypada raczej iść do kina na komedię romantyczną, prawda? Higashiyama chyba nie załapała aluzji. – Czemu nie? Sasuś, pójdziemy? – Ale ze mną… – kontynuował niezrażony – mogłabyś się wybrać. Tak się składa, że mam dwa bilety na jutrzejszy wieczór. Co powiesz? Keiko spojrzała na niego ze zdziwieniem. Sasuke już miał odetchnąć z ulgą, że wreszcie przejrzała na oczy i raz na zawsze zakończy ten cyrk, ale ona uśmiechnęła się nagle i z ochotą pokiwała głową. No nie, pomyślał. – Tak sobie pomyślałem, że przy okazji mógłbym ci się zrewanżować za pyszne kakao. Co powiesz na… kolację? Dosyć dobrze gotuję, mam świece zapachowe i pomysł na fantastyczny deser. A słodkości, to taka moja specjalność. Poddaje im się z pasją. Sasuke dłużej nie mógł słuchać. Nie mógł też patrzeć, bo mężczyzna po raz kolejny puścił do Keiko oczko. Nerwy kłębiły się w nim od dzisiejszego ranka, a do tej pory nie miał okazji dać im ujścia. Jeden nieudany atak na Endo i lanie, które wówczas dostał, nie ostudziło jego zapału, by w końcu porządnie obić komuś mordę. Zanim więc się obejrzał, jego pięść spotkała się z policzkiem czarującego Akena, który wylądował na bruku, robiąc przy tym hałasu co niemiara. – Sasuke! – krzyknęła Keiko, łapiąc go za ramiona. – Odbiło ci? – Mnie? – Stanowczym ruchem odsunął od siebie dziewczynę i podszedł do wciąż siedzącego na ziemi, skołowanego Akena. – Niech jeszcze raz zobaczę, że przystawiasz się do dziewczyny mojego brata, to skończy się to dla ciebie gorzej, rozumiesz? Nie chcesz wiedzieć, co potrafią ci Uchiha… z tych Uchihów – dokończył. – Dziewczyny? Zdziwienie Akena nie było udawane. I teraz złość Sasuke znalazła nowy obiekt. Keiko. Bo jak ona mogła nie powiedzieć temu mężczyźnie, że jest w stałym związku i jest w nim szczęśliwa? To nie było fair. Ani wobec niego, ani Itachiego. Odwrócił się do niej, nawet nie kryjąc tego, że jest wściekły. Tym razem to jej należał się wykład, nagana i wytarganie za uszy. I Sasuke nie zamierzał okazywać litości. – Jak… Nie skończył, bo Keiko podskoczyła w miejscu i zamachała mu ręką przed oczami. – Widzisz to, Sasuś? Widzisz? Już nie jestem jego dziewczyną! – Co? Zerwaliście?! Niedowierzał. Kiedy to się stało i dlaczego brat nic mu o tym nie powiedział? I co się właściwie musiało między nimi stać, że podjęli taką decyzję? – Nie no, patrz! Jej dłoń ponownie znalazła się przed jego twarzą. Co właściwie miał zauważyć, kiedy machała nią jak oszalała? W końcu chwycił ją brutalnie i zatrzymał w miejscu. Palce miała wszystkie, skórę, nadgarstek, dłoń wyglądała raczej w porządku, poza… – Co to ma być? – No zaręczyliśmy się, głuptasie! Keiko podskoczyła, uśmiechając się od ucha do ucha. Nosiło ją i nie mogła ustać w miejscu. Skoki zmieniły się w niecierpliwe przebieranie nogami. W końcu po raz trzeci tego dnia uwiesiła mu się na szyi. – Sasuś, będziemy rodziną! Taką prawdziwą, prawdziwą! Będziesz takim moim braciszkiem, wiesz? Sasuke zamilkł. Odsunął ją od siebie, bo miał wrażenie, że chce mu wleźć na głowę, a potem chwycił za rękę i jeszcze raz spojrzał na jej palce. Nie przewidziało mu się. Na jednym z nich tkwił pierścionek. Chciałby powiedzieć, że leżał jak ulał, ale taka elegancka biżuteria pasowała do Keiko jak pięść do nosa. To jakby córkę Lorda Feudalnego umieścić w oborze albo bezdomnego ubrać we frak. To w ogóle nie wyglądało. – Przemyślałaś to? Jego pytanie puściła mimo uszu, radośnie kręcąc się dokoła. – Keiko! Przemyślałaś to, czy nie? – Co? – To. – Wskazał na pierścionek na jej palcu. – Na pewno wiesz, co robisz? Spojrzała na niego z niezrozumieniem. Potem utkwiła wzrok w kamieniu, który odbijał światło słoneczne na niebiesko. Był naprawdę uroczy. – Masz kontrpropozycję? – Wyszczerzyła się. – Nie, do cholery i przestań z tego żartować! – Podniósł głos i odsunął się od niej. Robili już scenę, czy jeszcze nie? Aken nie fatygował się, by wstać z miejsca, a zamiast tego przyglądał im się z zainteresowaniem. Świetnie. Bo jeśli do tej pory wierzył, że Sasuke chronił Keiko, bo była dziewczyną jego brata, to teraz był już przekonany, że chodziło o coś więcej. Niech to jeszcze przypadkiem dojdzie do Itachiego. Sasuke odciągnął ją na bok, by znaleźć się poza zasięgiem słuchu mężczyzny. – Przemyśl to, to decyzja na całe życie i nie będzie już odwrotu. – Oj tam, są rozwody, no wiesz. – Keiko! – Tak, tak, żartowałam tylko – westchnęła. – Nie rozumiem, o co ci chodzi. Z Itachim jest coś nie tak? – Nie, wszystko z nim w porządku. Nie chodzi o Itachiego, tylko o ciebie. Musisz być pewna, rozumiesz? Higashiyama przewróciła oczami. Sasuke miał ochotę ją zdzielić po głowie, ale się powstrzymał. Starczy tej przemocy jak na jeden dzień. Policzył w myślach do dwudziestu, siląc się na spokój. Kiedyś znał nawet taki wierszyk, którego treść rzekomo uspokajała. Ale tylko rzekomo, bo on nigdy nie odczuł jego relaksujących efektów. – Posłuchaj mnie, Itachi przemyślał to, co najmniej ze sto razy. Zrobił sobie listę wszystkich za i przeciw, może nawet jakąś symulację waszego małżeństwa, mniejsza z tym. – Machnął ręką. – Wszystko przemyślał, a jak było z tobą? Mam nadzieję, że nie zgodziłaś się dlatego, że pierścionek się błyszczy. Jesteś pewna, że będziesz z nim szczęśliwa? Że tego właśnie chcesz? Zastanów się, żebyś tego później nie żałowała. – Ojej… – Keiko chwyciła go za rękę. – Sasuś, ty się o mnie martwisz! – Nieprawda. – Ależ tak! To słodkie, naprawdę. Ale wiesz co? Nie musisz. A poza tym, to wcale tak nie było. Zapominając o Akenie, pociągnęła go w stronę dzielnicy Uchiha. Sasuke obejrzał się przez ramię na mężczyznę, który właśnie podnosił się z kałuży, w której do tej pory siedział. No i dobrze mu tak. – Chcesz usłyszeć, jak to było? – Rozmarzyła się dziewczyna, zrywając pęk liści z pobliskiego krzaka. – Opowiem ci. – Nie trzeba. – No proszęęęę! To było… – W skrócie. Keiko zatrzymała się, by dobrze to przemyśleć. – W ilu słowach? – Im mniej, tym lepiej – odpowiedział. Jeśli chciał to mieć jak najszybciej za sobą, lepiej było nie ograniczać jej do konkretnej ilości. Dumałaby godzinami, by wepchnąć w tę opowieść jak najwięcej, a on i tak nie pojąłby sensu. – No mów. – Dobra to… bo to było tak, że był brud, no i Itachi zmywał, taki kochany był, chociaż moja kolej była, no a na jednym talerzyku zaschło trochę kremu, chyba czekoladowego. A nie! Może to był orzechowy… Ale on wiedział, to znaczy Itaś, że jak doda płynu i chwyci tę grubszą gąbkę, to… – Do rzeczy – westchnął. – No w każdym razie – kontynuowała – urządziłam przyjęcie dla koleżanek, na przykład… o, Fumiko była, pamiętasz ją, nie? No i Itaś tak zmywał i chyba sobie wtedy pomyślał, że chce zostać moim mężem i już tak zawsze mi zmywać talerzyki i widelczyki, no i tak oto zostaliśmy… narzeczonym i narzeczoną! – Narzeczeństwem – podpowiedział. – Tak, właśnie, a pierścionek to mi wybrała Haniko! Ładny, prawda? Sasuke nie skomentował, bo i nie było czego. Itachi oświadczył się, zmywając jakieś brudne gary po obiedzie i nawet nie pofatygował się, by samemu wybrać pierścionek, zlecając to Haniko? No coś nie chciało mu się wierzyć. Pokręcił z irytacją głową, żałując, że w ogóle pytał. – Co? – spytała Keiko, przyglądając mu się badawczo. – Nic, chodźmy.
. 492 76 555 486 443 32 64 88